Wiesz jak to jest... Wydaje Ci się, że masz silną wolę, że jak powiesz „nie”, to znaczy nie, jak „stop - jestem na detoxie” - to tkwisz na nim non-stop, choćby nie wiem co... No i teoretycznie właśnie tak to powinno działać, ale w praktyce, jak to w praktyce, teorie nie zawsze się sprawdzają.
Na pewno nie sprawdzają się w moim przypadku. A może i w waszym też? Bo co zrobić jeśli masz wenę na ugotowanie czegoś słodkiego, lub wysoko kalorycznego właśnie wtedy, kiedy jesteś na diecie? Rozwiązanie jest proste: przygotuj coś, co będzie niebiańsko pachnieć i zaproś rodzinę, lub przyjaciół. Bo przecież w gotowaniu nie chodzi tylko o smak ale również o zapach. Nie wiem jak reszta ludzkości ale, ja osobiście zapachem „najadam się” przynajmniej w połowie. A nic tak niebiańsko nie pachnie jak francuski quiche lub jak kto woli tarta z boczkiem i brokułami.
Do ciasta potrzebujesz: ( na dole tekstu pod gwiazdką * przepis na ciasto)
1 i ½ szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka cukru
szczypta soli
85g masła, zimnego, pociętego w kostki
1-2 łyżki zimnej wody
Wersja dla leniuchów (czytaj: ja)
arkusz gotowego ciasta ( kupisz je nawet w pobliskim sklepie )
Na wypełnienie ( farsz ) :
1 świeży brokuł lub jedna paczka mrożonego
1 cebula
1 łyżka masła
20 dag wędzonego boczku
1 łyżka oliwy
4 jajka
2/3 szklanki słodkiej śmietany 18%
2 szklanki sera, startego (cheddar lub mozzarella)
½ sera pleśniowego ( dowolnego, a jeżeli nie przepadacie to dajcie po prostu więcej sera żółtego lub mozzarelli)
mieszanka ziół ( dajcie takie jak lubicie )
sól
pieprz
I etap:
Rozgrzewam piekarnik do 190 st.C. Formę do tarty wykładam ciastem francuskim, nakłuwam widelcem, a na wierzch ciasta kładę papier do pieczenia i obciążam (możesz do tego użyć ziaren fasoli ale ja z braku fasoli obciążyłam ciasto sztućcami ;) Po co te obciążenie na tarcie? :) A po to, by się nie wybrzuszyła podczas pieczenia. Ciasto zawsze trzeba zapiec przed napełnieniem farszem, dzięki czemu nie nasiąknie i zostanie kruche (!). Tartę podpiekam w piekarniku ok. 10 - 15 minut (ciasto ma być blade). Wyjmuję z piekarnika, zdejmuję papier z obciążeniem, odstawiam do wystygnięcia i przechodzę do drugiego etapu.
Rozgrzewam oliwę i masło na patelni. Na rozgrzaną patelnię wrzucam pokrojoną w piórka cebulę. Czekam, aż się zeszkli. Układam ją na podpieczonym cieście.
Brokuł dzielę na drobne różyczki i sparzam je wodą przez kilka minut, aż zrobią się delikatnie miękkie (nie gotuję). Odcedzam na sitku i wykładam na cieście obok cebuli.
Boczek kroję w drobne paski i podsmażam na patelni. Następnie ląduje on obok brokułówi cebuli.
Jajka wbijam do miski i mieszam je razem ze słodką śmietaną i ziołami oraz solą i pieprzem. Z solą należy uważać, bo boczek też jest słony! Całość wylewam na ciasto, tak aby częściowo zakryło farsz.
Ser tarkuję. Mozzarellę dzielę na cząstki, a ser pleśniowy kroję w paski.
Wszystko posypuję potarkowanym serem oraz układam fantazyjnie mozarelle i pleśniowy ser.
III etap.
Tartę z farszem ponownie wstawiam do piekarnika rozgrzanego do 190 st.C i piekę ok 45 minut, tak aby wierzch się zarumienił, a ser roztopił.
Tarta “robi się sama” i znika ze stołu równie szybko. Jest pyszna na ciepło jak i na zimno, na śniadanie, lunch, obiad i wczesną kolację. No i nie powiem - tarta w moim wykonaniu jest grzechu warta, (bo ja pomimo diety skusiłam się na malutkiego kęsa). Tak wiem: jak mogłam?! No ale koniec końców każdy sam odpowiada za swoje grzeszki, prawda ☺ ?