Oj męczyła mnie moja siostra, męczyła aż wymęczyła. A dokładniej wymęczyła lekcję robienia sushi. Nie żebym była w tej dziedzinie ekspertem jak Jiro Ono, ale aby przyrządzić swój własny domowy zestaw sushi wcale nie trzeba kończyć pięcioletniego kursu gotowania ryżu, jak też obrabiania i krojenia ryby. A co jest najfajniejsze w homemade sushi? Ano to, że do środka możemy włożyć wszystko to, co lubimy najbardziej :)
Czego będziemy potrzebować:
- nori - japońskie prasowane wodorosty
- sos sojowy
- ryż krótko ziarnisty do sushi
- imbir marynowany do zagryzienia pomiędzy kawałkami sushi
- wasabi- zielony chrzan
- nadzienie
- i najważniejsze – OSTRY NÓŻ
A więc zaczynamy zabawę.
Ryż ugotuj zgodnie z instrukcją na opakowaniu (drobna moja wskazówka: ryż płuczemy w zimnej wodzie dopóty, dopóki odlewana woda nie będzie przezroczysta, o czym na opakowaniu nie przeczytacie ). Nie podaję dokładnej ilości ryżu, bo wszystko zależy od tego dla ilu osób zamierzacie go przygotować. Dodam tylko, że ze szklanki ryżu wychodzi ok 4-5 rolek .
Podobnie jest z nadzieniem. Panuje tutaj pełna dowolność. Wszystko zależy od Waszych preferencji.
Po ugotowaniu ryżu pozostawiamy go do wystygnięcia w garnku. Pamiętajmy, że nie wolno nam go wstawiać do lodówki ponieważ zrobi się twardy i nie będzie się lepił.
Następnie mamy czas na przygotowanie farszu sushi. Ja tym razem farsz zrobiłam z następujących składników :
- krewetki w tempurze
- łosoś wędzony na zimno i na gorąco
- paluszki krabowe
- makrela wędzona
- ogórek
- avokado (bez niego nawet nie zaczynam myśleć o sushi, a co dopiero je robić)
- serek śmietankowy „Filadelfia”
- szczypiorek
- kiełki rzodkiewki
- biała rzodkiew
- wasabi
Wszystko kroimy na cienkie paski.
Następnie przygotowujemy tzw. zaprawę do ryżu. By ją przygotować, potrzebujemy ocet ryżowy, cukier oraz sól. Przygotowanie zaprawy nie jest skomplikowaną sprawą. Po prostu do octu dodajemy cukier oraz opcjonalnie sól. Niektóre źródła podają by nie używać soli w ogóle. Proporcje składników zależą od upodobania. Średnio na każde 100g ugotowanego ryżu stosuje się:
- 1 łyżkę stołowę octu
- 1 płaskę łyżeczkę cukru
- szczyptę soli
Całość podgrzewamy, aż cukier i sól się rozpuszczą. Nie doprowadzamy do zagotowania zaprawy! Odstawiamy ją i dopiero po wystygnięciu dodajemy do naszego ryżu.
A teraz możemy zająć się naszym ryżem. Przekładamy ryż do niemetalowej miseczki i dodajemy naszą zaprawę octowo-cukrową i drewnianą łopatką mieszamy energicznie, aczkolwiek delikatnie, by nie połamać ziarenek. Tak przygotowany ryż, lekko błyszczący, gotowy jest do przyrządzania sushi. Pamiętajcie aby nie nakładać gorącego ryżu na nori, gdyż jako algi błyskawicznie wchłoną one wilgoć i staną się gumowate, a co za tym idzie nie będą nadawały się do spożycia.
Następnie przygotujmy sobie miseczkę płynu Tezu – jest to patent na łatwe lepienie ryżu oraz krojenie sushi. Płyn Tezu robi się łącząc szklankę wody z 30ml octu ryżowego, po to by moczyć w nim ręce lub nóż.
Po przygotowaniu wszystkich składników możemy przystąpić do kolejnego kroku jakim jest zawijanie .Na stół kładziemy matę bambusową, a na matę kładziemy arkusz nori. Bardzo ważna jest strona tego arkusza. Jedna jest błyszcząca, druga matowa. Ryż nakładamy na stronę matową, tak około pół centymetrową warstwę, nie za grubo. Nie należy pokrywać całego arkusza ryżem, ale należy pozostawić około 1,5 centymetrowy wolny pasek. Na środku ryżu możecie położyć odrobinę wasabi (jest zazwyczaj bardzo ostre, więc uważajcie z nadmierną ilością).
Następnie, na ryżu układamy po kolei nasze wybrane składniki. Pamiętajmy o umiarze, bo zbyt duża ilość sprawi, że zwinięcie rolki stanie się bardzo trudne, a wręcz niemożliwe.
Kluczowym elementem jest zwijanie. Mnie pomógł filmik. Jestem pewna, że już po pierwszej próbie wyjdzie Wam piękna rolka.
Co do samej techniki krojenia, to osobiście kroję na 8 kawałków. Najpierw każdą rolkę kroję na pół, a później każdą połowę na 4 części (jak ktoś woli może pokroić na 3). Osobiście nie przepadam za zbyt grubymi kawałkami, ale co kto lubi ;)
Tak przygotowane i pokrojone sushi układamy na dużym okrągłym półmisku, lub kilku mniejszych talerzach. Ja zazwyczaj serwuję sushi na dużej obrotowej desce, wraz z marynowanym imbirem oraz porcjami sosu sojowego, w małych miseczkach, oddzielnie dla każdej osoby.
Pamiętajcie, że domowe sushi nawet jak nie wyjdzie Wam idealnie za pierwszym razem, to wyjdzie za drugim, a i tak najważniejsza w tym całym “zamieszaniu” jest zabawa. Wspólne “kręcenie rolek” sushi to świetny pomysł na wspólne spędzenie czasu ze znajomymi. Bardzo szybko można się nauczyć podstaw przygotowania, a w takiej domowej, niekoniecznie perfekcyjnej formie, sushi jest po prostu pyszne. Nie od razu „Tokyo” zbudowano ;)